GSM 693 377 692


     No tak, ale co dalej? W codziennych kontaktach wystarczy czerpanie z podstawowych zasad dobrego wychowania, o których zbyt często zapominamy, albo uważamy za staroświeckie i nie na czasie. Codzienny pęd, życie w biegu stają się dla nas idealną wymówką przed ich stosowaniem. A zwykłe „dziękuję”, „przepraszam”, „proszę”, czy „słucham” może znacząco poprawić jakość komunikacji jak i samej przestrzeni, w której ona jest lub mogłaby być. A to już jest wybór, a nie konieczność. Zatem wybieraj.
     Dla mnie jako coacha, to nie tylko zestaw dobrych manier, czy zasad, ale podstawowe narzędzie pracy. Słuchanie, a właściwie świadome słuchanie, to fundament na którym zbudowany jest cały proces coachingu. To bycie dla klienta tu i teraz. To stworzenie przestrzeni do „przepływu” myśli, słów. Bez tego nie sposób przeprowadzić choćby jedną sesję. Słuchając świadomie jako coachowie podążamy za klientem i jego myślami. Pozwala nam to na zadawanie właściwych, mocnych pytań. Pytania w procesie coachingu są niezwykle ważne. To dzięki nim rozświetlamy klientowi jego rzeczywistość, co owocuje generowaniem przez niego nowych możliwości i rozwiązań, których dotąd nie był świadom, bądź nie brał pod uwagę. Jednak jeśli zabraknie świadomego słuchania, to nawet przemyślane, głębokie odpowiedzi klienta nie zostaną w pełni usłyszane. Trafią w czarną dziurę. Mało tego klient może poczuć się zakłopotany. Zamiast odkrywać „nowe lądy” będzie zachowywał się asekuracyjnie. Analizując zachowanie swojego coacha, jak uczeń będzie szukał dobrych odpowiedzi, a nie możliwości. Na nic się zdadzą wtedy celne pytania, gdyż odpowiedzi będą kontrolowane. A to nie przybliży klienta do celu.
     Dlatego tak ważne jest bycie coacha tu i teraz dla klienta, stworzenie przestrzeni dla procesu oraz klarowność myśli coacha. Jest to klucz do klienta, ponieważ często przeprowadzamy sesje w niekomfortowych warunkach dla klienta oraz samego procesu. Wyłączanie się coacha z dźwięków otoczenia wydaje się w tej sytuacji być cenną umiejętnością.
     Sama doświadczyłam tego już wielokrotnie. Przyznaję, że liczba udanych eksperymentów przekłada się na szybsze „wchodzenie w rolę” i bycie dla klienta. Eksperymenty mniej trafione zmuszają coacha do poszukiwania innych rozwiązań, zwłasza wtedy gdy na jakość procesu mają wpływ czynniki obiektywne. W tej sytuacji kreatywność i pomysłowość bywają nieocenione.
     Bycie dla klienta, to dla mnie przysłowiowe „zamienianie się w słuch”. Kiedy poświęcam dla niego swój czas, tworzę niewidzialną przestrzeń, słucham. Zależy mi, aby poczuł bezpieczeństwo relacji. Dzięki temu powstaje swoisty klimat, który mogę porównać z przestrzenią i przenikliwą ciszą, w której każdy dźwięk odbierany jest wszystkimi zmysłami. Pełna koncentracja na kliencie wyłącza wewnętrzny głos coacha, co skutkuje zaangażowaniem i zadawaniem właściwych pytań. Skoncentrowanie się na kliencie zwiększa jego samoświadomość, czego konsekwencją jest generowanie nowych możliwości. Dzięki temu coach staje się dla klienta inspirującym partnerem towarzyszącym mu w drodze do obranego przez niego celu. Każde wyłączenie się, powoduje że słowa klienta stają się szumem, z którego odbieramy tylko tyle, ile przejdzie przez nasze wewnętrzne filtry. Ważne jest, aby coach „wchodził” z marszu w stan świadomego słuchania. Tak postępuje choćby znakomity kucharz, który zanim cokolwiek przyrządzi sprawdza wszystkimi zmysłami jakość produktów. Wszystko ma znaczenie: chrupkość pieczywa, zapach mięs, kolor warzyw… . Dzięki temu oraz włożonej przez niego pracy danie będzie smakowało wybornie. Podobnie coach traktując klienta holistycznie, dając przestrzeń oraz siebie prowadzi go do finału, którym jest osiągnięcie wyznaczonego celu.
     Proces coachingu to dla klienta ciężka praca. To fizjologiczne oraz mentalne zakłócenie homeostazy można porównywać do wybicia z orbity. Dzięki temu klient ma szansę spojrzeć na sytuację z innej perspektywy, a w konsekwencji dokonać zmiany. Szukając w sobie odpowiedzi na pytania coacha, przybliża się do wyznaczonego przez siebie celu. Ważne jest zatem stworzenie bezpiecznej przestrzeni, której towarzyszy cisza i zrozumienie. Cisza, uruchamia najgłębsze pokłady myśli i emocji. Daje szansę badania nie znanych dotąd obszarów własnej świadomości. Konsekwencją tego jest generowanie nowych pomysłów, rozwiązań, czy możliwości działania, które dotąd nie były brane pod uwagę. To odkrywanie nowego siebie. To zwiększanie świadomości klienta stanowi istotę coachingu.
     Nie byłoby to możliwe bez świadomego słuchania coacha. Bez tego oraz obserwacji coach nie mógłby zadać właściwego pytania. Mało tego, zamiast partnerować klientowi zastanawiałby się nad tym, co ma powiedzieć, jakie pytanie ma zadać. A tego, jako profesjonaliści musimy unikać jak ognia. Nasze słuchanie ma inicjować wysoką jakość pytań , a mocne pytania mają rozpalać umysł klienta i zmuszać go do działania.
     A skoro mamy dwoje uszu, to słuchajmy. To słuchanie bowiem uruchamia ciekawość coacha, a ta pozwala na zadawanie trafnych pytań. Konsekwencją tych procesów jest przekraczanie własnych granic przez klienta, a co za tym idzie osiąganie zamierzonych przez niego celów.


Stare, arabskie przysłowie mówi: „MAMY TYLKO JEDNE USTA I DWOJE USZU”.      Jest to fakt, z którym nie można dyskutować, a jednak w praktyce proporcje są odwrócone. Tezę tą potwierdza codzienne życie zawodowe oraz rodzinne. Znamienne jest, że nie trzeba przeprowadzać serii badań, aby się o tym przekonać. Wystarczy przez chwilę zostać obserwatorem i jak przysłowiowa mucha na ścianie przyjrzeć się prowadzącym rozmowy. Nie chcę dyskutować o jakości tych komunikatów, bo w tej sytuacji, byłoby to przysłowiowe „kopanie leżącego”. Co więc nam pozostaje? Bierne przyglądanie się? A może godzenie się z tym stanem rzeczy? Rozwiązanie jest proste i...

Czytaj więcej

Co jest niezawodnym sposobem na sprawdzenie zespołu? Na to pytanie chce znać odpowiedź prawie każdy menedżer, lider, kierownik. Co się dzieje gdy w organizacji pojawiają się zmiany, restrukturyzacje, innowacje? Rodzi się opór. Opór jest mechanizmem obronnym, który pojawia się w momencie zaburzeń w dotychczas funkcjonującym środowisku. Czy jest czymś złym? Nie, nawet wskazanym, bo to oznacza że zmiana została zauważona, a środowisko ma szansę na nową adaptację. Szansa, to nie jest jeszcze skutecznie wprowadzona zmiana. Zlekceważenie oporu to pierwszy z kardynalnych błędów jaki popełniają zarządzający zespołami. Nadanie mu rangi niedojrzałej reakcji na wprowadzenie zmian, tylko...

Czytaj więcej