GSM 693 377 692

 „Oczywista oczywistość”, czy też „droga na skróty”, szansa, a może „droga do nikąd. Prosta odpowiedź „tak” albo „nie”.

To tak, jak w bajce Zbigniewa Królickiego „O parobku, który potrafił spać podczas burzy”. Pewien bogaty gospodarz potrzebował w swoim obejściu parobka do pracy w stajni i w stodole. Zgodnie z obowiązującymi zwyczajami rozpoczął poszukiwania na najbliższym jarmarku w wiosce. Rozmawiał z kilkoma młodymi ludźmi, ale żaden nie zdobył jego zaufania. Ten nie znał się na pracy przy zwierzętach, ten żądał za wiele, jeszcze inny miał mało uczciwy wygląd. W końcu już prawie zrezygnowany dostrzegł jeszcze jednego, nie znanego sobie młodzieńca, który przyglądał się koniom był szczupły i nie wyglądał na bardzo silnego, ale gospodarz nie miał wyjścia.

- Poszukuję pomocnika do pracy w gospodarstwie –zagadnął go. – Nie szukasz pracy?
- Tak, panie – odparł młodzieniec.
- A znasz się na roli i pracy w gospodarstwie?
- Tak, panie.
- A co umiesz robić najlepiej?
- Potrafię spać w burzliwą noc. – odparł młodzian.
- Co mówisz? – zapytał zaskoczony gospodarz, chcąc upewnić się czy dobrze słyszał.
- Potrafię spokojnie spać podczas burzy – odrzekł spokojnie młodzieniec.
- I ktoś za to płaci? – gospodarz nie ukrywał zdziwienia. – Że śpisz?
- Tak, panie.

Gospodarz pokręcił głową i odszedł myśląc, jak wielu głupców jest na tym świecie. Potrzebował silnego pomocnika do ciężkiej pracy (…), a nie jakiegoś szaleńca, który jest dumny z tego, że umie spać w burzliwą noc.
Gospodarz szukał dalej (…). Nie mając innego wyjścia, zdecydował się zatrudnić ostatniego, wolnego parobka. – tego, co umie spać w burzliwą noc.
- W porządku biorę cię na próbę. Zobaczymy, co potrafisz robić.

- Niech się pan nie martwi, ja mogę spać w burzliwą noc.

Nowy parobek był w gospodarstwie kilka tygodni. Nikomu się nie naprzykrzał, z nikim się nie kłócił. Robił, co mu kazano. Zwierzęta miały to, czego potrzebowały. Zresztą gospodarz tak była zajęty, że nie zwracał wielkiej uwagi jak pracował młodzieniec.
Pewnej nocy obudziła go jednak straszliwa burza. (…) Pobiegł do izby parobka i zaczął stukać w drzwi , krzycząc: - wstawaj, obudź się – ale parobek spał.

- Wstawaj i pomóż mi, zanim wiatr rozniesie stajnię i pouciekają zwierzęta! (…) Nacisnął klamkę i wszedł. Zobaczył jak parobek smacznie śpi i nie ma najmniejszego zamiaru się budzić. Machną ręką i zrezygnowany pobiegł. (…) Z ogromnym trudem dotarł przedarł się przez podwórze i dotarł do zagrody. I tu spotkało go wielkie zaskoczenie. (…) krowy i konie uwiązane, a kury i trzoda wyjątkowo spokojne. Na zewnątrz wiatr gwałtownie szalał, a wewnątrz zwierzęta spokojnie spały. Wszystko było należycie zabezpieczone.

Wtedy gospodarz zrozumiał, co miał na myśli młodzieniec gdy mówił, że może spać w burzliwą noc. Każdego dnia wykonywał starannie i dobrze swoje obowiązki. (…) był przygotowany na burzę każdego dnia, dlatego nigdy się jej nie lękał i mógł spać spokojnie.

Co z tej baki bierzesz dla siebie? Jakim jesteś gospodarzem?

Pomyśl, kogo szukasz do najważniejszych zadań? Gdzie szukasz? Co, tak naprawdę bierzesz pod uwagę przy wyborze menedżera?
W wielu organizacjach bez względu na ich wielkość, wybór menedżera odbywa się niemal na „jarmarku firmowym”. Ten, kto lepiej się prezentuje, a nawet „sprzedaje” deklarowane umiejętności zostaje wybrany, „marka”, referencje, polecenia podbijają cenę. Przypadek, ślepy traf…, co tylko chcesz.

Zastanów się jakiego menedżera szukasz. Co chcesz, by potrafił najlepiej? Co jest dla ciebie istotne? Z czego mógłbyś zrezygnować?

Dobry, a nawet bardzo dobry pracownik, to za mało aby stwierdzić; tak, ten to będzie dobrym menedżerem. Inne kompetencje potrzebne są temu pracownikowi, aby był postrzegany jako dobry, a inne by był dobrym menedżerem. Przykład: jadąc taksówką jako klient zwracasz uwagę na inne szczegóły krajobrazu, architektury czy samej drogi niż prowadzący ją taksówkarz. Mimo iż podróżujecie razem, jednym pojazdem, tą samą drogą, do tego samego celu, to uwaga każdego z was skupiona jest na czymś innym. Podobnie jak w cytowanej bajce; gospodarz chce by ktoś pomógł mu w jego gospodarstwie, a parobek chce spokojnie spać. W sumie mówią o tym samym, jednak każdy z nich inaczej postrzega obszar działań oraz ich wykonanie. Efekt, parobek robi swoje i to najlepiej jak potrafi, a gospodarz nie może się nadziwić temu, co widzi.

Kluczem jest język, komunikat. Doprecyzowanie tego, co chcesz aby było zrobione. Nawet najlepszy pracownik nie czyta w twoich myślach. Oczywiście może przewidywać twoje wybory, działania. Zawsze jednak istnieje duży margines błędu w postaci postrzegania. A wtedy, po czyjej stronie jest odpowiedzialność? Pracownik okaże się za mało dobry, cz też pracodawca, zbyt szybko, kierując się własnym interesem, podejmuje decyzje?

Przykład; świetnie zapowiadający się handlowiec z żyłką do interesów, w ciągu kwartału wypracował wzrost założonych zleceń o 100%, kolejny miesiąc o 300%. Co robi pracodawca? To samo co gospodarz, szuka na szybko kierownika. Mianuje go szefem zespołu. Handlowiec podejmuje wyzwanie, taktuje je jako mega wyróżnienie. Co prawda nie ma doświadczenia jako menedżer, nigdy przecież formalnie i nieformalnie nie zarządzał zespołem. To jednak dla pracodawcy nie ma znaczenia. Magicznym słowem w tym przypadku jest: wynik, poziom sprzedaży. Oczami wyobraźni widzi szybujące w górę słupki. I karuzela rozkręca się. A rzeczywistość? Mimo usilnych starań nowo mianowanego menedżera, wyniki spadają, a po miesiącu dramatycznie pikują w dół. Relacje z kolegami z zespołu stają się trudne. Każdy miesiąc przynosi rozczarowanie dla samego zainteresowanego, jego zespołu oraz pracodawcy. Po kilku miesiącach ten stwierdza, że zawiódł się na swoim „pupilu”. Wycofuje się z jakiejkolwiek formy wsparcia dla swego handlowcy. Odnosi się do niego z nieukrywaną niechęcią, a z czasem zwalnia z pracy.

Efekt: spalony, zdruzgotany człowiek, który próbuje poskładać się na nowo. Zawiedziony pracodawca, który czuje się pokrzywdzony. Wnioski: „wina leży po stronie handlowca, oszukał nas”.

Każdy z nas analizuje sprawy we właściwy dla siebie sposób. Korzysta przy tym ze swoich zasobów oraz wartości, swojej wiedzy ogólnej, doświadczenia, własnych zainteresowań, przeczytanych książek, artykułów, obejrzanych programów, filmów… Filtry, przez które przechodzi lawina informacji. Działy HR dysponują szeroką paletą narzędzi, wspierających wybór oraz pomagających przejść przez okres przejściowy. Bez narzędzi zostaje obserwacja i zdrowy rozsądek . Szkoda, że chęć szybkiego zysku zabija ten ostatni.

Zdarza się również, że pracodawca dołoży wszelkich starań i podejmuje działania wspierające dobrego pracownika w nowej roli menedżera. Daje czas, pozwala samodzielnie planować i wykonywać zadania. Liczy, że wiedza ekspercka, szerokie postrzeganie obszaru działań, które wzmocnią zespół. Udziela wsparcia na forum oraz podczas formalnych spotkań. Cóż może stać na przeszkodzie?

Ludzie potykają się o kretowiska, nie o góry. Bariery mnoży niezrozumienie decyzji szefa, ludzka zawiść, frustracje, kultura organizacyjna, brak jasnych ścieżek rozwoju oraz awansu, nieformalny i formalny przykład przełożonego, język komunikatu… Teoretycznie warunki są dobre, praktycznie grunt jest zbyt powierzchownie przygotowany. Nieprzygotowany na zmianę menedżera zespół „krecimi kanałami” podważa decyzje podejmowane przez nowego kierownika. Prowodyrem takich działań może być np.: nieformalny lider, który liczył na awans, starszy stażem, ambitny członek zespołu. Efekt szukanie sojusznika „wyżej”, aptekarskie punktowanie za błędy na forum, umywanie się od odpowiedzialności za wyznaczone zadania: jak ja byłbym szefem, wyglądało by to inaczej.

Wnioski: trzymanie ręki na pulsie na każdym etapie wprowadzenia zmian. Jasne standardy pracy oraz podnoszenie kultury organizacyjnej w praktyce, a nie tylko w postaci ”ulepszonych” sloganów. Rzetelna praca na co dzień każdego, kogo dotyczy zmiana. Współpraca i dzielenie się wiedzą, spostrzeżeniami. Odpowiedzialność za wypowiadane słowa i podejmowane działania.
Czasem gospodarz zmęczony szukaniem, znajduje przypadkiem osobę, która na pierwszy rzut oka „nie rokuje”. Z braku wyboru daje zarówno jej jak i sobie szansę. Zajęty swoimi sprawami nie zwraca zbytnio uwagi na codzienną sumienność, odpowiedzialność, zorganizowanie swego nowego menedżera. Zaskoczony burzą, odkrywa wartości i postawy które były dla niego najistotniejsze. Przypadek? Nic nie dzieje się przypadkiem, pozory mylą… A doświadczenie można zdobywać wszędzie i korzystać z niego w każdej sytuacji, która tego wymaga. Potem w najgorszą burzę można spać spokojnie.

Idealna sytuacja?

Każdy ma prawo do błędu bez względu na to czy jest pracodawcą, pracownikiem czy menedżerem. Jeśli solidnie podchodzisz do własnych zajęć, wyciągasz wnioski i to na nich budujesz kolejne doświadczenie, które daje ci siłę. Mając jasno określony cel realizujesz go, nawet jeśli przytrafi się „burza”. Mając wewnętrzny kompas w postaci wartości, znajdziesz odpowiednią drogę i ludzi. To twoja gwiazda polarna, która zaprowadzi cię tam, gdzie chcesz dotrzeć. Pozwoli w pracowniku zobaczyć menedżera. Da szansę znalezienia innej drogi, niż tą którą obrałeś na początku, tylko po to byś zrozumiał, że „nie wszystko złoto co się świeci”. Pozwali wykazać się na co dzień i w czasie „burzy”.

Oczywista oczywistość”, czy też „droga na skróty”, szansa, a może „droga do nikąd.

„Świadomość daje mi władzę, to czego nie jestem świadom ma władzę nade mną”. Dzięki niej możesz samodzielne decydować, wybierać, planować…. A ślepy los, przypadkowi ludzie? Cóż czasem się trafiają, jednak wtedy ich siła rażenia nie jest tak wielka, a poziom wpływu mało znaczący.

Wybór jak zawsze należy do ciebie.


Stare, arabskie przysłowie mówi: „MAMY TYLKO JEDNE USTA I DWOJE USZU”.      Jest to fakt, z którym nie można dyskutować, a jednak w praktyce proporcje są odwrócone. Tezę tą potwierdza codzienne życie zawodowe oraz rodzinne. Znamienne jest, że nie trzeba przeprowadzać serii badań, aby się o tym przekonać. Wystarczy przez chwilę zostać obserwatorem i jak przysłowiowa mucha na ścianie przyjrzeć się prowadzącym rozmowy. Nie chcę dyskutować o jakości tych komunikatów, bo w tej sytuacji, byłoby to przysłowiowe „kopanie leżącego”. Co więc nam pozostaje? Bierne przyglądanie się? A może godzenie się z tym stanem rzeczy? Rozwiązanie jest proste i...

Czytaj więcej

Co jest niezawodnym sposobem na sprawdzenie zespołu? Na to pytanie chce znać odpowiedź prawie każdy menedżer, lider, kierownik. Co się dzieje gdy w organizacji pojawiają się zmiany, restrukturyzacje, innowacje? Rodzi się opór. Opór jest mechanizmem obronnym, który pojawia się w momencie zaburzeń w dotychczas funkcjonującym środowisku. Czy jest czymś złym? Nie, nawet wskazanym, bo to oznacza że zmiana została zauważona, a środowisko ma szansę na nową adaptację. Szansa, to nie jest jeszcze skutecznie wprowadzona zmiana. Zlekceważenie oporu to pierwszy z kardynalnych błędów jaki popełniają zarządzający zespołami. Nadanie mu rangi niedojrzałej reakcji na wprowadzenie zmian, tylko...

Czytaj więcej